Pojechać nad morze i nie spróbować ryby ze smażalni? Niemożliwe. Zanim jednak wybierzemy się na wakacyjny wyjazd warto sprawdzić, jakie haczyki szykują na nas restauratorzy i jak sobie z
Leszcz przebywa z reguły w okolicach od 30 do 140 metrów od brzegu, na głębokości 1 do 3 m, żerując głównie między pierwszą a drugą rewą. Bardzo dobrym miejscem są zalegające na dnie kamienie i widoczne torfy. Okresem połowu jest maj-wrzesień, gdy temperatura wody sięga powyżej 15 stopni.
Popularne owoce morza w Portugalii – lista. camarões ( Caridea) – krewetki (te o większych rozmiarach w restauracjach można spotkać pod nazwą gambas ); percebes ( Pollicipes pollicipes) – pąkle kaczenice. caracóis ( Theba pisana) – małe, białe ślimaki lądowe.
W sierpniu nieco aktywniejszy staje się szczupak .Warto na niego zaczekać na zarośniętych łąkach lub w głębokich spadach. W rzekach nadal można łowić sumy, jazie, klenie i płotki. Wyczekiwanymi zdobyczami są brzany. Najlepiej zaczaić się na nie w zbiorniku lub akwenie, w którym woda jest dobrze natleniona. Dobrze biorą
Pomyśl, jakie ryby najczęściej spożywasz i dowiedz się o nich jak najwięcej. Nie kupuj ryb młodocianych, które nie miały jeszcze szansy osiągnąć dojrzałości i wydać potomstwa. Wymiary ochronne ryb można znaleźć w publikacjach organizacji ekologicznych oraz pytając bezpośrednio rybaków, wędkarzy czy naukowców.
Najlepsze łowiska do trollingu na Bałtyku. Morze Bałtyckie to prawdziwy raj dla trollingowców. Znajduje się tu niezliczona ilość zatok, raf i piaszczystych miejsc, które idealnie nadają się do tej metody połowu. Jednymi z najlepszych miejsc do wędkowania są Zatoka Lubecka, półwysep Fischland-Darß-Zingst i Zatoka Greifswaldzka.
Podczas połowu dorsza na Bałtyku obowiązują pewne zasady, których należy przestrzegać. Oto kilka najważniejszych: Minimalna długość dorsza, który można zatrzymać, wynosi 38 cm. Limit dziennej ilości złowionego dorsza to 5 sztuk na osobę. W okresie od 1 września do 31 grudnia obowiązuje zakaz zatrzymywania dorsza o długości
Nieliczne zwierzęta słonowodne jak omułki, małgwie, chełbia, śledzie czy dorsze żyjące w Bałtyku są o połowę mniejsze niż w Morzu Północnym. Z drugiej strony niskie zasolenie umożliwia tu życie wielu rybom słodkowodnym.
Ustawa o rybactwie śródlądowym mówi, że zarybianie wód gatunkami obcymi wymagane jest pozwolenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, co oznacza, że prowadzone od wielu lat przez gospodarzy wód, np. PZW, zarybienia karpiem są nielegalne (Pietrzak, 2008). O statnio w wielu wodach ustalono nawet górny wymiar ochronny (np.
Potem złowioną rybę możemy zjeść, a w przygotowaniu dania na alandzką modłę też pomoże nam przewodnik. W ten sposób poznamy, jakie cuda kulinarne pływają w Bałtyku, choć po doświadczeniach na naszym wybrzeżu w życiu byśmy w to nie uwierzyli. Archipelag Wysp Alandzkich tworzy 6500 wysp i wysepek. fot. Peter Sjöberg/Flygfoto
ZT1Lse. Położenie Polski nad Morzem Bałtyckim umożliwia rozwój przemysłu rybnego, a co za tym idzie dostarcza na rynki zbytu ryb i ich przetworów, dając miejsca pracy. Morze Bałtyckie jako zbiornik pół-zamknięty, z niewielką wymianą wód z otwartym oceanem ma specyficzne cechy środowiska wodnego. Poruszając temat połowów morskich, jednocześnie nie sposób omówić działu rybactwa śródlądowego i ogółu zależności między nimi. Wody morskie i oceaniczne są największym na świecie obszarem pozyskania pożywienia, zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt. Wody całego globu ziemskiego stanowią ¾ powierzchni Ziemi, co sprawia że stwarzają warunki życia dla wielu gatunków fauny i flory. Biorąc pod uwagę różnorodność świata morskiego (co ma związek z różnym stopniem zasolenia wód morskich, temperaturą i położeniem geograficznym, prądami morskimi, stopniem zanieczyszczeń, jakie dostają się do wód) dokonało się samoistnie podzielenie świata fauny i flory morskiej na różne miejsca bytowania; toni morskiej i dna morskiego. Ogromna ilość gatunków zwierząt żyjących w morzach wiele ciągle jeszcze nie odkrytych), sprawia że wody morskie to ogromny potencjał do wykorzystania dla działalności człowieka. Rozwój organizmów żywych w wodach morskich jest uzależniony od wielu czynników, takich jak ilość światła, wysokość temperatury, czystości wód a także obecności związków nieorganicznych i organicznych. Ponadto na świat organiczny wpływają również wszystkie cieki wodne (rzeki), które uchodzą do mórz i umożliwiają wędrówkę rybom na tarło (na przykład łososie, czy jesiotry). Wody słone i słodkie mogą się mieszać (mają inne cechy fizyczno – chemiczne), co powoduje, że w rejonie ujść rzecznych rośnie tzw. żyzność wody i tutaj występują obfite łowiska. Omawiając połowy ryb, trzeba rozróżnić dwa zasadnicze pojęcia rybactwo i rybołówstwo. Pierwsze z nich - rybactwo to dział w przemyśle rybnym , który obejmuje chów i hodowlę ryb w stawach oraz eksploatację zasobów cieków śródlądowych- jezior i rzek polskich (sieć rzeczna Polski jest dobrze wykształcona co sprzyja rozwojowi rybactwa, jednak wiele do życzenia pozostawia stan ekologiczny polskich rzek); z kolei rybołówstwo to gałąź przemysłu rybnego, który zajmuje się odławianiem ryb na pełnym morzu, dla celów pozyskania żywności (dostarcza surowców dla przemysłu spożywczego i przetwórczego). Rozwój tych gałęzi przemysłowych pociąga całą machinę zależności, od połowów do przetwórstwa rybnego, poprzez przemysł stoczniowy, dając nowe miejsca pracy. Obecnie odłowy morskie w znacznej mierze odbywają się na obszarach szelfowych (niedaleko wybrzeży), tutaj są najbogatsze łowiska, tutaj też buduje się porty przeładunkowe. Ryby jako produkt nietrwały wymagają szybkiego dostarczenia na rynki zbytu, stąd konieczność zapewnienia odpowiedniej infrastruktury transportowej. Rybołówstwo polskie to przede wszystkim rybołówstwo na Morzu Bałtyckim, rybołówstwo dalekomorskie (na podstawie umów międzynarodowych), także rybactwo śródlądowe i cały przemysł rybny. Aby rybołówstwo mogło się rozwijać potrzebna jest poza łowiskami, także własna flota rybacka — statki i kutry odławiające ryby oraz statki bazy z całą infrastrukturą do połowów. Spośród poławianych ryb dominują: śledziowate, łososiowate, dorszowate, makrelowate ( w wodach morskich), oraz pstrągi, szczupaki, karpie (w wodach słodkowodnych). Rozwój przemysłu rybnego jest spowodowany wysoką wartością odżywczą ryb i owoców morza (zawierają dużo białka, jodu, fosforu i witamin łatwo przyswajalnych dla człowieka), różnorodnością gatunkową ryb, a co za tym idzie wzrostem zapotrzebowania na mięso inne niż pochodzenia zwierzęcego. Ogólnie na świecie obserwujemy wzrost spożycia ryb, natomiast w Polsce stopniowy spadek, co wynika ze wzrostu cen ryb, a to jest skutkiem wprowadzenia limitów połowów ryb, umowami międzynarodowymi czy wzrostem utrzymania floty rybnej na Bałtyku. Według danych za 2003 rok spożycie ryb w Polsce wynosiło 10,5 kg w przeliczeniu na jednego mieszkańca, to niewiele w porównaniu z innymi krajami: na przykład Rosja — ponad 15 kg na jednego mieszkańca, Dania — ponad 20 kg na jednego mieszkańca. Statystyczny Polak zjada średnio 35% mniej ryb niż mieszkaniec świata, a około 56% mniej niż mieszkaniec Unii Europejskiej, świadczy to znikomym wykorzystaniu dostępnych łowisk i możliwości spożycia owoców morza. Udział Polski wśród krajów odławiających ryby jest bardzo znikomy (około 0,3%), potentatami są kraje: Japonia, Chiny, Peru. W przeliczeniu na jednego mieszkańca najwięcej odławiają: Islandia — około 8 tysięcy kg /os, Peru — 400 kg/os (w/w kraje mają bogate łowiska morskie a spożycie mięsa ryb jest zakorzenione w świadomości mieszkańców od wielu lat). Główne rejony połowów dla Polski to strefa ekonomiczna na Bałtyku (tutaj dane państwo ma wyłączność na połowy), którą Polska wykorzystuje bezpłatnie na własny użytek oraz bardzo drogie ale i obfite w ryby, łowiska północno-zachodniego Oceanu Spokojnego, u wybrzeży Rosji, łowiska u wybrzeży Nowej Zelandii i południowej Afryki. Wszystkie ryby złowione na odległych łowiskach są droższe ze względu na transport i same koszty opłat międzynarodowych. Połowy morskie Polski to około 70% wszystkich połowów, przy czym około 50% połowów odbywa się na Morzu Bałtyckim. Rozwój połowów morskich (rybołówstwa) w Polsce na większą skalę przypada na lata siedemdziesiąte ubiegłego stulecia. Wówczas polska flota rybacka liczyła 120 trawlerów, liczne kutry i statki rybackie, które odławiały blisko 800 tysięcy ton ryb rocznie na morzu. Lata kolejne to stopniowy spadek ilości połowów wywołany wprowadzeniem licznych ograniczeń w połowach dla zachowania naturalnych ekosystemów morskich (konwencja ONZ z 1982 roku — Prawo Morza wprowadza strefy ekonomiczne) celem ochrony, a tym samym kształtowania rynków przemysłu rybnego na świecie. Połowy w Polsce również zaczęto ograniczać, w roku 2001 wynosiły około 200 tysięcy ton (ale na łowiskach dalekomorskich już zaledwie 50 tysięcy ton, pozostały tonaż dotyczył Morza Bałtyckiego), by w roku 2003 osiągnąć wartość 160 tysięcy ton odławianych ryb. Do takiego stanu rzeczy w Polsce przyczyniło się wiele czynników; sytuacja na rynkach rybnych na świecie, zmiany ustrojowe w Polsce, wzrost cen połowów dalekomorskich, limity połowów wprowadzone prawem morskim. Współcześnie na Morzu Bałtyckim polskie rybołówstwo korzysta z kutrów; według danych na rok 2005 ich liczba wynosiła 416, w większości to prywatne jednostki, a będzie stopniowo malała, na skutek wprowadzonych limitów połowów dla Polski na poziomie 16 tysięcy ton. Inny powód to także rosnące zanieczyszczenie wód morskich, znaczne przełowienie łowisk czy wzrost opłat za połowy w dalekich strefach morskich. To pociągnie za sobą szereg następstw takich jak utrata miejsc pracy dla rybaków i osób pracujących w przemyśle rybnym, społeczne konsekwencje bezrobocia na Pomorzu. Polska odławia na Bałtyku przede wszystkim: dorsze, śledzie, węgorze, pstrągi, szproty, trocie. Z kolei rybołówstwo dalekomorskie Polski współcześnie odgrywa już małą role, głównie korzysta ze statków tzw. tanich bander. Najważniejsze łowiska dalekomorskie to Morze Ochockie, wybrzeża Peru, Nowej Zelandii, Morze Beringa, gdzie odławia się przede wszystkim szproty, śledzie i dorszowate. Sprzedaż ryb odbywa bezpośrednio w pobliżu łowisk, gdyż transport do Polski jest nieopłacalny. Rybactwo śródlądowe w Polsce obejmuje połowy ryb słodkowodnych (w jeziorach i rzekach); w latach siedemdziesiątych gdy wielki bum przezywały odłowy morskie rybactwo śródlądowe kształtowało się na poziomie zaledwie 51 tysięcy ton, a w roku 2003 zmalało do poziomu 43 tysięcy ton. Stanowiło to około 25 % wszystkich połowów w Polsce, a czego połowy hodowlane stanowiły18%, pozostałe 7% w rzekach. Współcześnie obserwujemy tendencje spadkowe również dla rybactwa śródlądowego ze względu na duże zanieczyszczenie polskich rzek i jezior. Ryby słodkowodne odławiane w Polsce to przede wszystkim: pstrągi, sumy, łososie (w rzekach), liny, sumy, węgorze, karpie (w jeziorach i stawach), karpie, pstrągi (stawy hodowlane). Największe połowy ryb słodkowodnych na terenie Polski są przede wszystkim na jeziorach na Pojezierzu Mazurskim i Pomorskim; najwięcej stawów hodowlanych jest na Wyżynie Lubelskiej, Kotlinie Oświęcimskiej, Nizinie Śląskiej, Nizinie Wielkopolskiej. Większość stawów hodowlanych znajduje się w rękach prywatnych właścicieli. Możliwości wykorzystania stawów do hodowli ryb słodkowodnych są duże ale to wymaga przeprowadzenie szeregu inwestycji. Poza hodowlą karpi i pstrągów, planuje się wprowadzenie na większą skalę hodowli suma afrykańskiego, ryba ta wymaga jednak odpowiednich warunków hodowli — wysokiej temperatury wody, znacznego filtrowania wody, co wymaga sporych inwestycji ale przynosi korzyści finansowe. Taka hodowla jest prowadzona na Podhalu w okolicy Czarnego Dunajca i przynosi zyski. Współczesne rybactwo śródlądowe zajmuje około 80 tysięcy hektarów stawów, 140 tysięcy hektarów polskich rzek oraz blisko 350 tysięcy hektarów jezior naturalnych. Przy stosowaniu odpowiednich zabiegów można tę powierzchnię zwiększyć i zapewnić źródło utrzymania dla mieszkańców. Analizując strukturę i wielkość połowów ryb w Polsce od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, zauważamy iż sukcesywnie następował spadek ogólnej wielkości odławianych ryb. Połowy ryb morskich w 1991 roku wynosiły 411 tysięcy ton (w tym dorszowate 272 tysięcy ton, śledzie 46 tysięcy ton, szproty 23 tysięcy ton). Połowy ryb słodkowodnych w tym samym roku to rząd wielkości 51 tysięcy ton ( karpie 36 tysięcy ton, pstrągi 5 tysięcy ton). Ogólna wielkość połowów w 1991 roku wyniosła 462 tysięcy ton. Rok 1994 przynosi spadek poławianych ryb do poziomu 450 tysięcy ton, zarówno morskich (409 tysięcy ton — w tym 295 tysięcy ton dorszowate, 49 tysięcy ton śledzie, 45 tysięcy ton szproty), jak i ryb słodkowodnych ( 41 tysięcy ton rocznie, w tym karpie 29 tysięcy ton, pstrągi 5 tysięcy ton rocznie). W roku 1996 wielkość połowów kształtowała się na poziomie 372 tysięcy ton rocznie (ryby morskie to 334 tysięcy ton rocznie, w tym dorszowate 166 tysięcy ton, śledzie 29 tysięcy ton, szproty 105 tysięcy ton — znaczny wzrost połowów tych ryb; natomiast ryby słodkowodne to poziom wielkości 38 tysięcy ton rocznie, w tym karpie 29 tysięcy ton, pstrągi 7 tysięcy ton). Według danych za rok 2003 wielkość połowów dla Polski to poziom 203,3 tysięcy ton rocznie, z czego połowy morskie to 160,3 tysięcy ton rocznie, zaś połowy ryb słodkowodnych to 43 tysiące ton rocznie. Wstąpienie Polski do struktur Unii Europejskiej w 2004 roku spowodowało konieczność dostosowania rybołówstwa do standardów unijnych, w tym wielkości odławianych ryb, gatunków ryb czy wprowadzenia zmian w samym przemyśle przetwórstwa rybnego. Polskie przetwórstwo rybne to zakłady prywatne, tylko nieliczne nadal pozostają w rękach państwa. Większość zakładów przetwórstwa rybnego jest zlokalizowana w pobliżu morza, co ma związek z obniżeniem kosztów transportu i szybkim psuciem się ryb. Największe z nich znajdują się w Kołobrzegu, Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Świnoujściu (a więc w miastach portowych Polski), czy Władysławowie, Ustce. Z kolei zakłady przetwórstwa ryb słodkowodnych są zlokalizowane między innymi w Chojnicach, Giżycku, czy Krakowie. Patrząc na spożycie ryb w Polsce dominują ryby importowane, przede wszystkim łososie, tuńczyki, śledzie, a ze względu na rosnące ceny ryb ich spożycie spada. Polski przemysł rybny przezywa obecnie kryzys, wiele kutrów rybackich zaprzestało połowów ze względu na szereg ograniczeń prawnych w połowach i brak opłacalności połowów. Aby wprowadzić zmiany zaplecza bazy morskiej potrzeba nakładów finansowych, przede wszystkim na unowocześnienie polskiej floty rybackiej, rozbudowę chłodni do przechowywania ryb i dotowanie połowów, aby obniżyć ceny ryb powodując ich większą dostępność dla przeciętnego Polaka.
Z nadejściem pierwszych kwietniowych dni wędkarze zdecydowanie się ożywiają. Dni są coraz dłuższe, a warunki atmosferyczne zdecydowanie przyjaźniejsze od marcowych. Temperatura wody powoli wzrasta, co znajduje odzwierciedlenie w aktywności żyjących w niej zwierząt. Ryby po okresie zimowego letargu zaczynają coraz śmielej żerować, dzięki czemu łatwiej i chętniej chwytają przynętę. Kwiecień to także moment, kiedy czas spędzany z wędką coraz rzadziej kończy się przemarznięciem. Nad stawami i jeziorami pojawia się coraz liczniejsza grupa wędkarzy oraz spacerowiczów. Na kwietniowe tygodnie przypada szczyt sezonu na płotki. Temperatura wody nie spada z reguły poniżej 5 stopni Celsjusza, co sprzyja dużej aktywności wykazywanej przez przedstawicieli tego gatunku. Co ciekawe najwięcej dużych okazów płoci łowi się w rzekach, nie jeziorach. To również czas dobrych brań leszcza. Ze względu na fakt, że przygotowuje się on do tarła, najłatwiej złowić go na płyciźnie. W rzekach leszcze wybierają miejsca spokojne lub na pograniczu silnego nurtu. Doświadczeni wędkarze zaczynają w kwietniu wypatrywać linów, które wbrew obiegowym opiniom można złapać przed nadejściem maja. Fani karpi w kwietniu powinni skoncentrować się na wędkowaniu w mniejszych i płytszych łowiskach z racji zagadkowej aktywności tej ryby w większych akwenach, gdzie trudno ją zlokalizować. Jeżeli istnieje taka możliwość, w kwietniu warto spróbować wędkowania w morzu. Wyprawa z załogą kutra rybackiego może zaowocować złowieniem dorsza. Okresy ochronne w kwietniu Kwiecień to czas przygotowań do tarła dla wielu gatunków ryb, dlatego szczególną uwagę należy poświęcić informacjom dotyczącym ich ochrony, aby swoimi działaniami nie wpłynąć destrukcyjnie na liczebność danej populacji. W kwietniu nadal nie wolno łowić bolenia (do 30 kwietnia), brzany (do 30 kwietnia), lipienia (do 31 maja), sandacza (do 31 maja), suma (do 30 czerwca w Odrze, a do 31 maja na odcinkach od ujścia Warty do granicy z wodami morskimi), szczupaka (do 30 kwietnia) i świnki (do 15 maja). Do 31 maja należy zrezygnować także z głowacicy. Ze względu na sporą grupę wykluczonych gatunków, należy ze skupieniem podejmować aktywność wędkarską. Sprawdź szczegółowe okresy ochronne ryb w Polsce. Kalendarz brań w kwietniu Kwiecień jest miesiącem przyjaznym wędkarzom. Ryby wykazują naprzemiennie średnią i dużą aktywność brań, z pojedynczymi dniami zmniejszonej aktywności. Szczególnie korzystna może był pierwsza połowa miesiąca, co jest związane z trwaniem okresu godowego wielu gatunków. Planując dalszą wyprawę, warto ominąć 1., 13., 27., 28. i 30. kwietnia z racji gorszych prognoz w zakresie brań. Sprawdź szczegółowy kalendarz brań ryb. Wraz z nastaniem ciepłych dni ryby i pasjonaci ich łowienia zdecydowanie się ożywiają. Pod wpływem wyższych temperatur wodne ekosystemy nabierają rozpędu. Ryby po okresie zimowej stagnacji wracają do aktywnego żerowania, przygotowując się do okresu godowego. Nawet początkujący wędkarze dostrzegają wyraźną różnice w jakości łowienia. Należy jednak pamiętać, że kwiecień to dość nieprzewidywalny miesiąc, który rządzi się własnymi prawami, nie zawsze jasnymi dla osób tworzących kalendarze brań czy poradniki, dlatego warto kierować się własną intuicją podczas planowania wędkarskich wypraw, na drugi plan przesuwając obiegowe opinie i wskazania. Niezależnie od ilości i wielkości złowionych ryb, warto jak najczęściej wędkować podczas wiosennych dni, zwłaszcza tych ciepłych, ponieważ stanowią one piękną oprawę dla uprawiania tego sportu. Okolice jezior i rzek nie są jeszcze zatłoczone. Nadchodząca majówka, a później okres wakacji z całą pewnością zaburzą ten stan rzeczy, dlatego dla miłośników ciszy i spokoju to szczególnie cenny czas. Sprawdź też: Jakie ryby biorą w styczniu? Jakie ryby biorą w lutym? Jakie ryby biorą w marcu? Jakie ryby biorą w maju? Jakie ryby biorą w czerwcu? Jakie ryby biorą w lipcu? Jakie ryby biorą w sierpniu? Jakie ryby biorą we wrześniu? Jakie ryby biorą w październiku? Jakie ryby biorą w listopadzie? Jakie ryby biorą w grudniu?
Akumal. Miejsce to słynie z tego, że jest jednym z miejsc, w których łowi się ryby w Cancun, ale to, co odróżnia je od innych, to wędkarstwo sportowe żaglic, zimorodków i barakud. Akumal ma piękną zatokę chronioną rafą, która pomaga delikatne puchnięcie. Arrowsmith: miejsce do wędkowania w Cancun Położony 25 km od wybrzeża, na wschód od strefy hotelowej Cancun, obszar ten jest domem dla kilku gatunków ryb przez cały rok, więc powodzenie Twojej wyprawy wędkarskiej jest prawie pewne. Co można łowić w Cancun? Możesz cieszyć się wędkarstwem muchowym, wędkarstwem sportowym i wędkarstwem dalekomorskim. Od lutego do kwietnia wody przybrzeżne Cancun są pełne marlina, małych rekinów, barakud, wahoo. Od kwietnia do sierpnia można łowić marlina, żaglicę, tuńczyka i mahi-mahi. Jakie ryby są w Cancun? Jeśli chcesz poznać jedne z najlepszych ryb dostępnych w okolicy, w tym Riviera Maya, Cozumel i Isla Mujeres, oto one: MAHI-MAHI. RYBA PIŁA. KORONOWANY. WOW. ŻAGLOWCA. BARRACUDA. MARLIN. SAM. TUŃCZYK. Gdzie łowić ryby w Puerto Morelos? Oto najlepsze miejsca dla par szukających czarterów wędkarskich w Puerto Morelos: Wycieczki po latarniach morskich. Marina Ładna. Nurkowanie w Puerto Morelos. Katamarany Smooth Life. Strefa nurkowania Puerto Morelos. Jak prowadzona jest działalność połowowa? Działalność rybacka i akwakulturowa polega na chwytaniu i hodowli ryb, skorupiaków, mięczaków i innych organizmów słodkowodnych i słonowodnych w celu wykorzystania niektórych zasobów Natury bez ich przekształcania. Działania te, oprócz dostarczania żywności, stanowią źródło dochodu dla wielu rodzin. Jakie zwierzęta wychodzą w Cancun? Jaguar. Jaguar jest jednym z symboli Riwiery Majów, gdyż w tym miejscu występuje duże skupisko tych ssaków. Czarna iguana. Pająk Małpa. Ostronos Tukan z kilem. Rekin wielorybi. Jakie rekiny są w Cancun? Rekiny żyjące w rejonie Cancun to „gata” i „wieloryb”, które są nieszkodliwe, oraz „byk”, który jest agresywny. Jakie niebezpieczne zwierzęta są w Cancun? Dzieje się tak, ponieważ gatunki rekinów obecne na tym obszarze nie są - w większości - najbardziej agresywne. W morzu Cancun żyją rekiny: rekiny pielęgniarki, rekiny kocie, rekiny rafowe i rekiny bycze.
WRESZCIE SPOKÓJ! Na ryby we wrześniu. Nareszcie wrzesień! Nareszcie cisza nad wodą! Może nie zabrzmi poprawnie to, co powiem, ale nareszcie spokój od rozwrzeszczanego tłumu na plażach. Co prawda mam to szczęście i łowię w miejscach gdzie nie ma tłumu plażowiczów, ale nie każdy ma taką możliwość. Plaże puste, na pomostach w ciszy i spokoju możemy nacieszyć się naszym ukochanym hobby. A i nad rzekami już spokojnie – kajakarze po urlopach rozwożą swe pociechy do szkół. Sierpień był upalny i wszystko się poprzestawiało w pogodzie i co za tym idzie w przyrodzie. Coś mi mówi, że wrzesień też będzie gorący, ale za to z cudownymi, chłodnymi porankami. To uwielbiamy w wędkarstwie najbardziej – ten widok pajęczyn rozpiętych na krzewach, pokrytych rosą przyozdobioną różnymi odcieniami złota i czerwieni przez wstające rankiem słońce pomieszanymi kontrastowo z purpurowym kolorem wrzosów. Susza sprawiła, że grzybów może być mało, ale wiem z pewnych źródeł, że potężne, majestatyczne borowiki już zaczynają puszczać do nas oko spod mokrych traw – wszystkiemu temu przyglądają się stare dęby nie mogąc powstrzymać uśmiechu zadowolenia na widok dobrze zachowującego się człowieka w lesie. RZEKI WYSYCHAJĄ W tym roku poziom niemalże wszystkich rzek spadł katastroficznie. Ryby zmuszone są do szukania nowych kryjówek i miejsc żerowania, czasem nawet spływają wiele kilometrów w dół lub w górę rzeki. Są i plusy takiego stanu wód, mianowicie możemy teraz zobaczyć, co kryje rzeka: jakie przeszkody – głazy, konary, doły, rowki itp. Są to przecież potencjalne kryjówki ryb i warto takie miejsca zapamiętać lub nawet zapisać sobie by w przyszłym roku wiedzieć gdzie łowić i uważać na zaczepy – choć jak brzmi powiedzenie – “GDZIE PATYKI TAM WYNIKI”. Niski stan wody w rzekach nie przeszkadza kleniom i boleniom. Nie wiem czy to dobrze, ale kleń zaczął wypierać inne gatunki ryb (najbardziej żal pstrąga) i jest go coraz więcej. Jednak walory sportowe tej ryby są nie do przecenienia, jest rybą silną, mocno walczącą, a brania są naprawdę imponujące. Zobacz nasz artykuł -> Klenie jesienią W sierpniu łowiłem je na skórkę chleba. Tu polecam długą wędkę teleskopową o długości minimum 4-5m, a najlepiej bolonkę 6-7 metrową, kołowrotek o płytkiej szpuli z nawiniętą aż po kraniec szpuli żyłką 0,14 – 0,16 bez obciążenia i z dużym karpiowym haczykiem, koniecznie na krętliku, ponieważ wypuszczając zestaw z nurtem przytrzymujemy go palcem. Skórka chleba wtedy ma tendencje do obracania i skręca mocno żyłkę. Zestaw wypuszczamy w różne kamienie, pod zwalone drzewa, pod zwisające (choć przy tym stanie wody o takie miejsca dość trudno) nad rzeką krzewy i drzewa. Warto w takich miejscach przytrzymać na napiętej żyłce chlebek i tak poczekać nawet kilka minut – branie murowane. Dziwne to czasy nastały dla nas wędkarzy skoro w rzekach łatwiej złowić bolenia niż szczupaka. Duża rzeka odkrywa przy niskim stanie wody tysiące kamieni i głazów, między które wpływają ukleje. Bolenie tylko na to czekają i atakują je zawzięcie. Widok pędzącej torpedy na kilkunastu, a nawet na kilku centymetrowej wodzie wśród kamieni zapiera dech w piersi i przyprawia o szybsze bicie serca. Niestety ciężko jest poprowadzić woblera w takich warunkach, wtedy musimy poprowadzić go wzdłuż brzegu unosząc wyżej szczytówkę i choć nie jestem zwolennikiem szaleńczego kręcenia korbką kołowrotka musimy bardzo szybko przeciągnąć woblera w takim miejscu. Warto przyjrzeć się, w którą stronę uklejki uciekają, będziemy wtedy wiedzieć skąd drapieżnik atakuje. Jeśli nie widzimy potężnych ataków ryb to wcale nie znaczy, że nie możemy się pokusić o ich złowienie. Należy wtedy wolniej poprowadzić woblera, czasami nawet ryzykując zerwanie, opuścić go na dno na płytkiej wodzie i po kilku sekundach mocno, energicznie szarpnąć wędką i przez chwilę bardzo szybko zwijać – taki sposób może sprowokować nieżerującego bolenia do ataku, a nawet i pokusić się może szczupak. W sierpniu sumy brały wybornie, więc w ciepły wrzesień zapewne też będą aktywne, szczególnie w pierwszej połowie miesiąca. Wąsacze po spadku temperatury wody poniżej 20 stopni jako pierwsze z drapieżników poczują zbliżające się chłody i będą uganiać się za swymi ofiarami na całego by zmagazynować energię na nadchodzącą zimę. Najlepszą pogodą we wrześniu na suma będą słoneczne, ciepłe dni bez wiatru. Wraz ze spadkiem temperatury wody rzeka ożywa. Powoli zaczną się dobre brania sandacza, okonia i szczupaka. Niestety dla pstrągarzy to już koniec sezonu, ale do wszystkich poławiaczy tej bodajże najpiękniejszej ryby naszych wód apeluję o to by pojawiali się nad pstrągowymi rzekami. Kłusole nie śpią i tylko czekają na koniec sezonu pstrągowego by do końca wykłusować te już jakże nieliczne ryby. Wszelkie podejrzane osoby fotografujmy i zawiadamiajmy odpowiednie służby, które będą doskonale wiedzieć, co zrobić. JEZIOROWE OSTATKI Drapieżnik we wrześniu Dlaczego ostatki? Dlatego, że większość wędkarzy zacznie sięgać po spinningi w celu zapolowania na drapieżniki. Podobnie jak w rzekach tak i w jeziorach ryby buszują na całego. Znani mi karpiarze trochę narzekali na wyniki w poprzednich miesiącach, ale teraz powinni nasycić swe wędkarskie dusze. To ostatni czas na lina i karasia. Przy ciepłym wrześniu wielbiciele wschodów i zachodów słońca mogą liczyć na największe sztuki. Patelniane leszcze w głębszych partiach jeziora łapczywie zaczynają połykać białe i czerwone robaki. Choć o dużego dorsza w Bałtyku coraz trudniej to jednak polecam wyprawę do krainy Neptuna, bo nałowić się jeszcze można całkiem przyzwoicie, no i zawsze rejs starym kutrem w połączeniu z opowieściami pobudzającymi wyobraźnie przez starego szypra o pomarszczonym obliczu od morskiego wiatru, soli i słońca to wielka wędkarska przygoda. Wracamy do jezior – wrzesień to czas połowu upasionych dużych płoci. Tu już nie szukamy ich w okolicach trzcin, ale dalej i głębiej. Szukamy dna twardego, żwirowego lub piaskowego. Tam gdzie będzie dno muliste to raczej płoci nie połowimy. Te największe sztuki pływają w niedużych stadkach i po złowieniu kilku sztuk musimy poczekać, aż napłynie nowe stadko. Jeśli więc brania ustaną dorzucamy zanętę w postaci niewielkich kulek. Będzie to mieszanka kupionej zanęty bardzo dobrych firm na płocie z ziarnami pszenicy (są również dostępne w sklepach wędkarskich gotowe w opakowaniach 1kg) i owsianymi płatkami. Przynęta to białe robaki. Dobrze je mieć nad wodą w różnych kolorach i eksperymentować z kanapkami – duża płoć jest wybredna. Cuda może zdziałać pojedynczy kaster na haczyku. O kasterowej zanęcie pisałem w artykule Wędkarskie sztuczki TAJNA BROŃ NA PŁOCIE Płocie dziś łowi się na baty i tyczki przez coraz lepszych wędkarzy, którzy używają coraz to nowszych, skomplikowanych i precyzyjnych zestawów. Można jednak wypróbować stary sposób na płytsze 2-3 metrowe łowisko. Na żyłce głównej 0,12 – 0,14 montujemy piórko ogołocone z promieni (może być gęsie, gołębie itp.) pozostawiając tylko stosinę za pomocą silikonowych gumek zamontowanych z obu stron końców naszego “spławika”. Nie dajemy żadnego obciążenia – spławik po prostu leży na wodzie. Zacinamy wtedy, gdy drży lub odjeżdża. Aby rzucić dalej takim zestawem bez obciążenia należy użyć haczyka z długim trzonkiem i oblepić go gęstą, ściśniętą zanętą wraz z kawałkiem żyłki. Oprócz dalszych wyrzutów mamy dodatkowo atut w postaci precyzyjnego nęcenia. Warto spróbować. Długiego września, pełnego emocjonujących wędkarskich przygód Wam życzę. Zobacz co łowić w innych miesiącach